Poniedziałek | +3° | -4° | |
Wtorek | -1° | -3° | |
roda | +3° | 0° | |
Czwartek | +4° | +1° | |
Pištek | +4° | -2° | |
Sobota | +2° | -1° |
W Lipcu jest czas na drapieżniki. Ze względu na upał częsty o tej porze roku, chodzę na ryby rano lub wieczorem. Tym razem miałem parę pobić i niektóre wykorzystałem. Co ciekawe w tym roku egzamin zdały na rzece i woblery i "gumy". W zeszłym roku, twardo trzymałem się zasady - "starorzecze guma a płynąca wobler". Ten szczupaczek (54 cm i 1,4 kg) złowił się na woblera firmy Jaxon (do 1 m głębokości) - schodzenie woblera ze względu na dużą ilość zaczepów. Niestety, poniosłem też dużo strat sztucznych przynęt co na takich "dzikich rzekach" trzeba wkalkulować w rachunek wyprawy na ryby. W miejscu gdzie łowię zwykle jest dużo zatopionych drzew. Ale co tam... :).
Następna ryba tego tygodnia przyszła tuż po zachodzie słońca (szczupak 57 cm, ok 1,5 kg). Złowiłem go na gumę (15 cm imitacja ryby - nowy model ponoć z tego roku, kupiony na próbę). Co ciekawe przy prowadzeniu prawie zero akcji i ciekawy jestem czy to tylko szczęście, że "trafiłem w rybę" ... .
Oprócz szczupaków trafiały się sandacze. Gdy pobił mi woblera i czułem go na "kiju" zapomniałem o zacięciu. Dał podprowadzić się jeszcze 5 metrów i uwolnił się z kotwicy. To częsty błąd przy połowie sandacza (zupełnie inne branie, zacinanie niż ze szczupakiem). No i na koniec, wędkarz z którym wybrałem się na wyprawę złowił sandacza na gumę (kopyto), tuż przed burzą (godzina 15.00 - raczej to był relaksacyjny wypad nad rzękę). Branie z pierwszego opadu ... .
Niewielki (40 cm) a emocje przy jego wyciąganiu spotęngował zaczep o starą żyłkę. Hol daje wtedy więcej satysfakcji niż złowiona ryba:).
I jeszcze pozostałe zdjęcia z wyprawy... .
Ten widok na zakończenie dnia... .