Poniedziałek | +3° | -4° | |
Wtorek | -1° | -3° | |
roda | +3° | 0° | |
Czwartek | +4° | +1° | |
Pištek | +4° | -2° | |
Sobota | +2° | -1° |
Najbardziej lubię wieczory i poranki w jakimś ustronnym miejscu nad Bugiem. Wieczorem słychać wtedy tylko ptaki powoli szykujące się do snu.
Zawszę wtedy szykuję jedną wędkę gruntową i jedną spławikową. Ta pierwsza rzucona jest blisko brzegu i najczęściej wieńczy ją pęczek "czerwonych". Ta druga jest wyposażona w świetlik. Jedna wtedy absorbuje mój słuch a druga wzrok.
Tam gdzie jeżdżę wybieram piaszczystą skarpę gdzie rzeka wolna jest od zawad. Spławikówkę "ustawiam" tak aby spławik leżał tuż przy brzegu a ciężarek ok 1-2 m od niego. Siadam możliwie daleko od brzegu, nie hałasuję i poruszam się na palcach bez zbędnych odgłosów. Tak zaczynam polowanko na leszcze, krąpie i sumy. Pozostaje jeszcze podnęcić płatkami, nie za dużo, takie nęcenie powtarzam jeszcze później co 1/2 godziny.
Co mogę złapać (okolice Kamieńczyka)? Zazwyczaj są to krąpie, które tu są pięknie wybarwione, grube. Trafia się większy leszcz, niestety za którym muszę często biec wzdłuż brzegu. Wtedy ryby odchodzą na ok. 1 godzinę. Sumy wychodzą w ciepłe noce na płyciznę i dlatego moja gruntówka dzwoni parę razy w ciągu nocy. Ostatnio nie złapałem wymiarowych (tydzień temu) i tylko wypuszczałem kolejne ok. 100 m w dół od mojego łowieska. Niech zawołają dziadka (może lepiej nie bo stracę wędkę). Wtedy myślę jak zawsze: "liczy się zabawa i dreszczyk a nie rekordowa ryba".
Ilo